Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/118

Ta strona została przepisana.

ville. Tak samo grana i przez równie dobrego aktora. Widać, że są krewnymi.
— Trzeba go się strzedz, panie prefekcie. Chwilowo widać, że jest przygnębiony, ale jak się ocknie!...
Komisarz policji Weber, który był wyszedł na chwilę, wrócił właśnie. P. Demalion spytał go:
— Czy wszystko gotowe?
— Tak, panie prefekcie. Kazałem podjechać taxometrowi pod samą furtkę i stanąć koło pańskiego samochodu.
— Wielu was jest?
— Ośmiu. Dwóch agentów tylkoco przybyło z komisarjatu.
— Czy przeszukaliście dom?
— Tak. Zresztą dom jest prawie pusty. Są w nim tylko niezbędne meble i w sypialnym pokoju stosy papierów.
— Dobrze. Prowadźcie go z największą ostrożnością.
Gaston Sauverand dał się prowadzić bez oporu i szedł spokojnie za Weberem i Mazeroux.
Na progu odwrócił się:
— Panie prefekcie — rzekł — chciałem pana prosić, żeby przy poszukiwaniach nie poniszczono mi papierów. Wiele bowiem nocy nad nimi straciłem i bardzo mi na nich zależy. Prócz tego...
Zawahał się, widocznie zakłopotany.
— Prócz tego? — spytał prefekt.
— Chciałbym panu jeszcze jedną rzecz powiedzieć... która...
Szukał słów, widocznie obawiając się, żeby za wiele nie powiedzieć! Nagle zdecydował się i rzekł:
— Panie prefekcie, tam są ukryte listy... droższe mi od własnego życia. Listy te źle zrozumiane,