Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/13

Ta strona została przepisana.

Tu Demalion zawahał się, patrząc na list Verota, leżący wśród dokumentów.
— Panie prefekcie, podchwycił sekretarz, myślę, że ze względu na nieobecność Verota i na to, co mi mówił, wartoby było zapoznać się z zawartością tego listu przed rozpoczęciem zebrania.
P. Demalion zastanowi! się, po chwili wziął żółtą kopertę z nagłówkiem „Cafe du Pont-Neuf“, rozciął ją szybko i wykrzyknął ze zdumieniem:
— Tego to już za wiele! — i pokazał sekretarzowi czystą ćwiartkę papieru, złożoną we czworo.
Jednakże Verot mówił mi wyraźnie, że napisał w tym liście wszystko, co o tej sprawie wiedział, zawołał sekretarz zdumiony.
— Wie pan, że gdybym nie znał oddawna inspektora Verota, tobym przypuszczał, że to żart...
— Co najwyżej roztargnienie, panie prefekcie.
— Tak... ale roztargnienie jest niedopuszczalne, kiedy idzie o życie dwóch istot. Czyż nie uprzedzał pana, że podwójne zabójstwo jest uknute na tę noc?
— Tak, panie prefekcie, na tę noc, i to w jakichś niebywałych okolicznościach, szatańsko obmyślonych.
P. Demalion. przeszedł się po pokoju w zamyśleniu.
— A to co za pakiecik z moim adresem? — rzekł wskazując na opodal stojący stolik.
— Ach, zapomniałem powiedzieć panu prefektowi, że Verot zostawił oprócz listu ten pakiecik, zawierający pudełko z jakimś przedmiotem, mającym służyć za dodatkowe wyjaśnienie do listu.
— List jego rzeczywiście ogromnie wyjaśnienia potrzebuje, — zaśmiał się p. Demalion i otworzył pakiecik.