A tamto wszystko ułoży się... Z babami wszystko się układa... byle ich nie brać na serjo!... Otóż, pani Mazeroux...
Lecz don Luis inigdy się nie dowiedział, co się stało z panią Mazeroux. Wyczerpany przebytemi wrażeniami, spał jak zabity.
Nazajutrz późno już było, kiedy się nareszcie obudził. O godzinie siódmej udało się sierżantowi posłać jakiegoś cyklistę do Chartres. O dziewiątej auto było już naprawione i wyruszyli w drogę.
Don Luis odzyskał kompletnie zwykłą zimną krew. W drodze zwrócił się do sierżanta:.
— Nagadałem ci wczoraj całą masę głupstw i nie żałuję tego, gdyż moim obowiązkiem jest wszelkiemi siłami bronić pand Fauville i dotrzeć do rzeczywistych winowajców. I zadumie to wypełnię! Dziś jeszcze Florencja Levasseur będzie w celi więzien,nej.
— Może pan liczyć na moją pomoc — odparł Mazeroux trochę dziwnym tonem.
Niczyjej^ pomocy nie potrzebuję. I uprzedzam cię, że jeśli jej włos z głowy spadnie, będziesz ty odpowiadał! Zrozumiałeś?
— Tak, szefie.
— Zachowaj się więc spokojnie.
Gniew go ogarniał znowu. Objawiało się to w coraz większej szybkości, z jaką pędzić zaczęli. Mazeroux brał to za osobistą zemstę. Przelecieli przez Chartres. Następnie Bambouiller, Chevreuse. Versailles ujrzały meteor przelatujący z błyskawiczną szybkością.
Potem Saint-Cloud i lasek Buloński...
Na placu Concorde, w chwili kiedy samochód zwracał ku Tuileriom, Mazeroux zapytał:
— Nie wraca pan do siebie?
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/181
Ta strona została przepisana.