żadnego znaczenia. Istniało tylko jedno: niebezpieczeństwo grożące Marji-Annie.
Gaston Sauverand wysiłkiem woli starał się odzyskać opuszczającą go zimną krew. Udało mu się to powoli, lecz głos jego pozostał zmieniony ze wzruszenia i nie mógł opanować dreszczów pożerającej go gorączki.
Po chwili ciągnął dalej.
— Na rogu ulicy, w którą zwróciłem się, wyprzedziwszy agentów policji, w chwili, kiedy nie wiedząc, co dalej począć, uważałem się za zgubionego, wyratowała mnie Florencja. Ona wiedziała o wszystkiem już od dwóch tygodni. Nazajutrz po dokonanej zbrodni dowiedziała się o niej ź gazet, które panu głośno czytywała i słysząc pana dyskutującego nad przebiegiem sprawy, doszła do przekonania, że głównym, a może nawet jedynym wrogiem Marji-Anny jest pan.
— Ależ dlaczego?.
— Gdyż czyny pańskie utwierdzały ja w tem mniemanau. Więcej niż komukolwiek zależało panu na tem, żeby Marję-Annę a potem mnie usunąć z drogi, wiodącej do miljonów Morningtona. W końcu zaś...
Sauverand zawahał się... po chwili jednak rzekł:
— Znała pańskie prawdziwe nazwisko.. A według mej Arsenie Lupin nie cofa się przed niczem. Przecuwko więc Arsenowi Lupin rozpoczęła walkę w obronne ukochanej przyjaciółki. I mnie też następnie udzieliła swoich podejrzeń i nienawiści do pana. To też z całej duszy rzuciłem się na pomoc. Nie będę panu opowiadał całej serji sposobów, przedsięwziętych przeciw panu, gdyż zna je pan zbyt dobrze. Muszę jednak wyznać, że grałem w nich główną rolę.
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/202
Ta strona została przepisana.