wskbtełk źle zrobionego zastrzyku... Pozwoli pan więc zwrócić swoją uwagę na to, że ktoś znający się dobrze na medycynie, zastosowuje przy robieniu zastrzyków wszelkie ostrożności antiseptyczne i nie byłby wprost zdolnym zrobić zastrzyku powodującego śmierć.
— A więc!
— A więc twierdzę, że doktór, wydając świadectwo, uczynił tak, jak się to zwykle czyni, bez bliższego zbadania przyczyny śmierci. Panie mecenasie — zwrócił się Perenna do notarjusza — czy nie zauważył pan nic niezwykłego, kiedy pana zawezwano do Morniugtona?
— Niezwykłego!.. zdaje mi się, że nic! Mornington był już nieprzytomny, kiedy do niego przybyłem.
— To samo jest już dziwne, żeby zastrzyk choć najgorszy, miał tak piorunująco działać! Czy nie cierpiał?
— Zdaje się, że nie... choć może... owszem... Na twarzy miał jakieś brunatne plamy, których poprzednio nie zauważyłem.
— Plamy brunatne?... To by potwierdzało moje przypuszczenia! Kozma Mornington umarł otruty.
— Ależ jakim sposobem! — zawołał prefekt wzburzony.
— Przez uprzednie wprowadzenie trucizny do strzykawki lub domieszanie takowej do lekarstwa, używanego do zastrzyków.
— Jednakże doktór byłby zauważył nienormalne objawy — opanował dalej prefekt.
— Panie mecenasie, czy nie zwrócił pan uwagi doktora na owe plamy!
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/25
Ta strona została przepisana.