Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/254

Ta strona została przepisana.

Mimo wszystko, i może więcej jeszcze niż dotychczas pewność siebie don Luisa wywierała wrażenie na p. Demaliona, który dodał po chwili:
— Mogę panu zakomunikować wynik śledztwa, powierzchownego wprawdzie, któreśmy przeprowadzili, może się panu przyda. Stwierdziliśmy więc, że bomba umieszczona była u wejścia przedpokoju, prawdopodobnie pod samą posadzką.
— Zbyteczne, panie prefekcie, są to tylko drugorzędne szczegóły. Najważniejszą rzeczą jest teraz, żebyście się panowie dowiedzieli całkowitej prawdy.
Prefekt zbliżył się do Perenny. Sędziowie i agenci otaczali ich. Śledzono jego słowa i ruchy z gorączkową niecierpliwością. Była to chwila wielkiej wagi, to też serca wszystkich biły zdwojonem tempem.
Zapowiedź wybuchu, zrobiona przez don Luisa, nadawała jego przepowiedniom wartość rzeczy dokonanych i ci, którym życie uratował z grożącej im katastrofy, gotowi byli uważać fakty realne najnieprawdopodobniejsze twierdzenia, któreby chciał wygłosić.
— Panie prefekcie — zaczął don Luis. — Czekał pan daremnie tej nocy ukazania się czwartego z rzędu tajemniczego listu. Otóż, dziwnym trafem, będziemy mieli możność być obecni przy zjawieniu się owego listu. Przekona się pan przytem, że to ta sam a ręka popełniła wszystkie zbrodnie...
Następnie zwrócił się do Mazeroux:
— Sierżancie, proszę o ile możności, przyćmić światło w tym pokoju. Okna trzeba przysłonić i drzwi pozamykać. Panie prefekcie, czy elektryczność pali się tu wypadkowo?
— Najzupełniej wypadkowo. Zgasimy ją zaraz.
— Chwilę jeszcze... Czy który z panów nie po-