— I owszem, lecz doktór me przywiązywał do tego najmniejszej wagi.
— Czyż to był jego stały lekarz?
— Nie, stałym lekarzem Morningtona był mój przyjaciel doktór Pujol, który sam był wówczas ciężko zaniemógł. Ten zaś, którego u niego zastałem, był mi nieznany.
— Oto jego nazwisko i adres: dr. Bellavaire 14 rue d‘Astorg — objaśnił p. Demalion.
— Czy ma pan książkę adrelsową ze spisem lekarzy? — zapytał Perenna.
Prefekt otworzył książkę adresową i po chwili odrzekł głosem zlekka zaniepokojonym:
— D-ra Bellavaire niema w spisie i żaden lekarz nie mieszka pod wskazanym adresem.
Zaległa chwila milczenia. Sekretarz ambasady i p. Caceres przysłuchiwali się rozmowne z ogromnem zainteresowaniem, major d‘Astrignac kiwał zaś głową potakująco. Dla niego bowiem Perenna był nieomylną wyrocznią.
— Zdumiewający zbieg okoliczności — przyznał w końcu prefekt — te plamy... ten doktór tajemniczy... trzeba się będzie zająć bliższem zbadaniem tej sprawy. — I, jakby mimowoli, zwrócił się do Perenny:
— Pan upatruje prawdopodobnie związek pomiędzy zbrodnią... a testamentem Morningtona?
— Tego nie śmiem twierdzić panie prefekcie, gdyż w takim razie musiałbym przypuszczać, iż ktoś jeszcze prócz panów wiedział o istnieniu testamentu. Czy uważa pan to za możliwe, panie mecenasie?
— Wątpię, gdy Mornington zachowywał to w ścisłej tajemnicy.
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/26
Ta strona została przepisana.