gromadzone i to dowody tak groźne, że człowiek najniewinniejszy uwierzyłby w swoją winę i umilkłby zgnębiony i bezsilny. Wspaniała zemsta!
Z radością w sercu zacząłem więc wszystko przygotowywać, każdy nowy pomysł cieszył mnie niezmiernie. Nie czułem bólu, który mnie pożerał tak, jak nie czuję w tej chwili jadu trucizny, który mi pali wnętrzności.
„Jestem szczęśliwy. Śmierć, którą sobie zadaję, jest początkiem ich męki. Ponieważ zaś Edmund też umrzeć musiał, czemu nie skrócić mu długiej agonji, czemu nie zadać mu śmierci, któraby podwoiła zbrodnię Marji-Anny i Sauveranda?
„Koniec się zbliża. Musiałem przerwać, zwyciężony cierpieniem. Teraz korzystam z chwilowej ulgi, żeby wszystko napisać. Co za cisza wokoło... Opodal policja strzeże mojej zbrodni. Marja-Anna wkrótce, wezwana listem, posłanym przezemnie, podaży na schadzkę, na którą jej ukochany nie przyjdzie. A Sauverand tymczasem chodzi pod jej oknami, w których ona się nie ukaże. Prawdziwo marjonetki... tańczą, jak im rozkażę! Czyż to nie pan otruł dziś rano inspektora Verota i poszedł za nim do kawiarni „Pont-Neuf“ razem ze swoją ładną hebanową laseczką? Ależ tak, to pan. Wieczorem zaś piękna pani truje mnie i swego pasierba. Lecz jaki dowód? A to jabłko, którego pani nie ugryzła, a na którem jednakże znajdą odcisk pana zębów! Co za farsa! tańczcie laleczki!...
„A owe listy! Listy do nieboszczyka Langernault to mój najlepszy pomysł! Wiele radości sprawił mi ten wynalazek i wykonanie owego przyrządu!
„I co mnie najwięcej bawi, to myśl, że nikt się nie domyśla. Nikt się nigdy nie dowie! Za kilka
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/273
Ta strona została przepisana.