— Dobrze. Ale niech mi pan powie, jakim sposobem Weber znalazł wczoraj rano w pokoju panny Levasseur tę kartkę, tyczącą się wybuchu?
— A jakim sposobem ja znalazłem tam lisę dat, oznaczających ukazywanie się listów? — zaśmiał się Perenna.
— A więc pan jest mego zdania — zapytał prefekt — że udział panny Levasseur w tej sprawie jest conajmniej mocno podejrzany?
— Jestem pewien, że to się wszystko wyjaśni, panie prefekcie. Wystarczy panu wybadać teraz, parnią Fauville i Sauveranda, żeby rozproszyć ostatnie ciemności i uwolnić pannę Levasseur od wszelkich podejrzeń.
— Jeden fakt jeszcze mocno mię zadziwia — nastawał prefekt. — A mianowicie to, że w całem swem Wyznaniu inżynier Fauville nie wspomina wcale o spadku Morningtona. Dlaczego? Czyżby o nim nie wiedział? Czyżbyśmy mieli przypuszczać, że niema żadnego związku pomiędzy tym szeregiem zbrodni, a sprawą spadku. I że ten zbieg okoliczności jest tu zupełnie wypadkowy?
— W tem zgadzam się z panem najzupełniej, parnie prefekcie. Przemilczenie tej sprawy przez Hipolita Fauville, dziwi mnie trochę, przyznaję. Lecz przywiązuję do tego taktu tylko względną wagę. Najważniejszem w danym wypadku jest, według mnie udowodnienie winy inżyniera Fauville, a niewinności oskarżonych.
Radość don Luisa była bez granic. Jego zdaniem cała ta złowroga historja kończyła się z chwilą odkrycia własnoręcznego zeznania inżyniera Fauville. To, coby w niem brakowało, zostałoby niechybnie wyjaśnione później przez panią Fau-
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/277
Ta strona została przepisana.