Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/287

Ta strona została przepisana.

tamtych. Kiedy będziesz myślał że jesteś u celu, kiedy rękę na mnie podniesiesz z okrzykiem: zwycięstwo, wówczas przepaść otworzy się pod twemi nogami.
Miejsce twej śmierci jest już obrane i sidła zastawione. Strzeż się, Lupinie!“
Don Luis uśmiechnął się.
— No, nareszcie coś się zarysowuje...
— Tak pan myśli! szefie!
— Ależ tak.. A kto ci wręczył to pismo!
— W tem, to mamy szansę, szefie! Agent prefektury, któremu był list ten oddany, mieszka przy ul. Ternes, w sąsiednim domu oddawcy listu.
Don Luis rzucił się rozradowany:
— Gadajże prędko! Masz jakieś bliższe wiadomości!
— Osobnik ten jest służącym w jednej klinice przy ul. des Ternes.
— Lećmy tam. Nie mamy chwili do stracenia!...
— Nareszcie! szefie! odnajduję pana!
— No, rozumie się, póki nie było nic do roboty, to czekałem dzisiejszego wieczora i wypoczywałem, gdyż przewiduję, że walka będzie ciężka... Ale jak się nieprzyjaciel nareszcie odezwał i jest trop po którym można go śledzić, to nie mamy racji dłużej czekać. A więc dalejże na tygrysa, Mazeroux!
Była już godzina pierwsza popołudniu kiedy don Luis i Mazeroux przyjechali do kliniki Ternes. Otworzył im służący. Mazeroux szturchnął łokciem Perennę, był to bezwątpienia oddawca listu. Zapytany przez sierżanta, człowiek ten przyznał bez trudności, że był rzeczywiście dnia tego rano w prefekturze.
— Z czyjego rozkazu! — Zapytał Mazeroux.