ville? Otóż jest tam poza ruinami strażnicy studnia, która, jak wiele zresztą studni z tej epoki ma tę właściwość, że oprócz zwykłego otworu, wychodzącego na powierzchnię ziemi, ma drugi poprzeczny otwór, tworzący jakby korytarz podziemny do jednej z sal zamku. W Tancarville otwór ten jest zamknięty kratą, a tu zaś był zamurowany cienką powłoką z kamyczków i tynku. Dostawszy się więc do owej kryjówki, mając wspomnienie Tancarville w pamięci, zacząłem badać, dokąd mnie owo przejście zaprowadzi. Prędko zmiarkowałem, że idzie ono w kierunku groty. Zrobiwszy ze trzydzieści kroków, natrafiłem na schodki, u góry których przeświecało światło przez szczeliny nagromadzonych tam kamieni i cegieł. Z łatwością usunąłem kamienie, zagradzające wyjście, i znalazłem się wśród ruin strażnicy, tuż za grotą, w której leżała Florencja. Kierując się pańskim głosem, prześliznąłem się pomiędzy głazy i ukryłem się w głębi groty, skąd mogłem obserwować pańską pożegnalną scenę z Florencją oraz prośby i groźby, któremi ją pan dręczył. Przyznaję, że było to nawet mocno zabawne chwilami, szczególnie, kiedy już z wysokości groty zawołał pan z patosem: „Samaś tego chciała, Florencjo! umieraj więc!...“ W grocie zaś w owej chwili już nie było nikogo, skorzystałem bowiem z pańskiego oddalenia się, żeby Florencję stamtąd usunąć. I tak udało mi się przeprowadzić szczęśliwe rozwiązanie iw: krwawym dramacie, ułożonym przez pana.
Don Luis podniósł się i patrząc z zadowoleniem ma dokonane dzieło, rzekł, śmiejąc się:
— Wyglądasz, jak salceson, niezbyt gruby wprawdzie, raczej kiełbasa ljońska dla ubogiej rodziny! Niezbyt ładnie przedstawiasz się, ale osta-
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/350
Ta strona została przepisana.