Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/362

Ta strona została przepisana.

„W początku, jedyną poważną przeszkodą była nieoczekiwana interwencja inspektora, Verot. To też inspektor Verot umarł.
„Następnie, prawdziwe niebezpieczeństwo przedstawiała moja przypuszczalna interwencja, tem łatwiejsza do przewidzenia, że byłem ogólnym sukcesorem Kozmy Morningtona, w razie wygaśnięcia potomków rodziny Roussel. Aby zapobiec temu niebezpieczeństwu, Jan Vernocq dał mi pałac przy ul. Palais-Bourbon, jako mieszkanie i Florencję Levassenr, jako sekretarkę. Następnie zaś, z pomocą Gastona Sauverand po czterykroć starał się zgładzić mię ze świata.
Tak więc, mając w ręku wszystkie nici intrygi, będąc panem w moim pałacu, dzięki nieograniczonemu wpływowi, który wywierał na Florencję Levassenr, a przez nią na Sauverand, kierował całą sprawą jak chciał.
„Kiedy zaś, dzięki moim Wysiłkom, udowodnioną została niewinność Marji-Anny Fauville i Gastona Sauverand — bez wachania pchnął ich do grobu...
„Wszystko szło jaknajlepiej, ścigano mnie i Florencję. O jego zaś istnieniu nawet nie wiedziano. Na to nadszedł termin ostatecznego oznaczenia spadkobiercy.
„Było to przedwczoraj. Jan Vernocq, chory, umieścił się w klinice przy ulicy Ternes i tam, dzięki swemu wpływowi na Florencję Levasseur i zapomocą listów, wysyłanych z Wersalu do matki przełożonej, kierował dalej sprawą. Z rozkazu przełożonej i nie rozumiejąc znaczenia danego kroku, Florencja udała się do prefektury na zebranie, przynosząc, tyczące się jej dokumenty. Przez ten