cały projekt małżeństwa, nieodzowny dla osiągnięcia miljonów?
— Żeby się pobrać, panie prezydencie, trzeba Zgody drugiej osoby, Florencja zaś odmawiała.
— A więc?
— Swego czasu Jan Vernocq napisał był list, w którym wszystko, co posiadał zapisywał Florencji Levastseur. Florencja wzruszona tem i pełna litości dla biednego kaleki, nie znając przytem wartości powyższego kroku, napisała też podobny list, w którym, Jana Vernocqa ustanawiała swoim ogólnym spadkobiercą. List ten mógł służyć za najlegalniejszy testament i Jan Vernocq dziedziczyłby niezaprzeczenie po Florencji Levasseur, ostatecznej sukcesorce Kozmy Morningtona. Mógł więc, w braku jakichkolwiek poszlak przeciw niemu, żyć spokojnie, z czternastu zbrodniami na sumieniu ale i dwustu miljonami w kieszeni...
— Ale, dowody! Czy ma pan na to dowody? — zawołał żywo Valenglay.
— Oto są — rzekł Perenna, wskazując na branżowy portfel, wyjęty z kurtki bandyty.
— Oto listy i dokumenty, zachowane przez niego wskutek jednej z tych aberacyj, które się często spotyka u wielkich zbrodniarzy. Oto korespondencja jego z inżynierem Fauville. To zaś oferta kupna pałacu przy placu Palais-Bourbon. To notatka dowodząca, że inspektor Verot podsłuchał rozmowę pomiędzy inżynierem Fauville i jego wspólnikiem, że wykradł fotografję Florencji i że Vernocq skierował Fauvilla przeciw inspektorowi. To jest kopja notatek, znalezionych w ósmym tomie Shakespeama, która dowodzi, że Jan Vernocq, do którego te książki należały, znał doskonale całą machinację
Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/364
Ta strona została przepisana.