Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/76

Ta strona została przepisana.

wi swobodę działania. Wykrycie prawdy zasługuje przecież na trochę cierpliwości.
— Czekam więc — powtórzył p. Demalion.
— Sierżancie Mazeroux, proszę tu przywołać Sylwestra, służącego pana Fauville, p. prefekt chce się z nim rozmówić.
Na znak p. Demaliona Mazeroux usłuchał rozkazu.
— Panie prefekcie — mówił dalej Perenna — muszę panu powiedzieć, że znalezienie tego turkusa, które panowie uważają za dowód przeciw mnie, ja uważam za odkrycie niezmiernej wagi. Musiał on bowiem wypaść z mego pierścionka na dywan wczoraj wieczorem. Otóż tylko cztery osoby mogły to zauważyć i ewentualnie włożyć kamyczek do kasy w celu skierowania podejrzeń na moją osobę. Pierwsza osoba to agent pański Mazeroux... o nim miema co mówić. Druga, to p. Fauville, który nie żyje, nie może wiec wchodzić w rachubę. Trzecia — to służący Sylwester. Z nim też chciałbym zamienić słów parę.
Badanie Sylwestra było krótkie. Udowodnił on z łatwością, ze przed powrotem pani Fauville, której musiał drzwi otwierać, nie wychodził z kuchni, gdzie grał w karty z resztą służby.
— Dobrze, zakończył badanie Perenna — proszę uprzedzić panią Fauville, że p. prefekt pragnąłby ja widzieć.
— Ależ panie — zawołał prefekt — nie podejrzewa pan chyba pani Fauville?
— Panie prefekcie, pani Fauville jest czwartą osobą, która mogła znaleźć mój turkus.
— I cóż z tego? To są zbyt wątpliwe poszlaki, aby módz przypuszczać, żeby żona była zdolna zabić męża... I matka otruć syna!