Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1926).djvu/8

Ta strona została przepisana.

na prefekta... Musi to być zmęczenie... bo rzeczywiście dziwnie źle się czuję...
— Możebyś się czego napił na wzmocnienie!
— Nie, dziękuję... Chciałbym... chciałbym się widzieć z panem prefektem...
— Prefekt przyjdzie dopiero o piątej na zebranie.
— Właśnie, i mnie wezwał na to zebranie... Lecz, potrzebowałbym koniecznie przedtem się z nim w tej sprawie rozmówić.
Sekretarz spojrzał badawczo.
— Masz mu może jakieś ważne odkrycie do zakomunikowania?
— Tak, odkrycie niezmiernej wagi. Idzie tu bowiem o zbrodnię popełnioną przed miesiącem, a szczególnie o zapobieżenie skutkom tej zbrodni, w fermie dwóch nowych zabójstw, które się staną niechybnie tej nocy, jeśli im nie zdołamy przeszkodzić. Tak... tej nocy... niechybnie... I to tak szatańsko zorganizowane...
— Wiesz co, Yerot, usiądź i odpocznij trochę. Zanadto się tą sprawą przejmujesz...
— Być może, lecz... aż mi się straszno robi na myśl, że mógłbym się z panem prefektem rozminąć i nie uprzedzić go o tem, co się tam knuje!... Pomyślałem więc sobie, że bezpieczniej będzie, na wszelki wypadek, spisać wszystko co wiem o tej sprawie. W tej oto żółtej kopercie znajdzie pan całe sprawozdanie, a tu ma pan jeszcze pudełeczko^ w którem znajduje się przedmiot, mogący służyć jako dodatkowe wyjaśnienie.
— Czemuż ty tego nie chcesz przy sobie zatrzymać?
— Boję się, bo mnie szpiegują... Nie będę miał