Strona:Leblanc - Złoty trójkąt.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

— To jego wspólnicy!...
— Powrócili?!...
— Tak jest i udusili go...
— Udusili!... Ależ to nie do wiary!...
Usunęła, zagradzającego jej drogę Belvala i podbiegła do jeńca. Leżał nieruchomy. Twarz jego nacechowana była bladością śmierci. Szyja jego owijała jedwabna czerwona taśma...