Strona:Leblanc - Złoty trójkąt.djvu/157

Ta strona została skorygowana.

mnie posłuchać. Opowiem panu pokrótce — jak się mojem zdaniem sytuacya przedstawia.
— Zatem?...
— Mateczka Koralia stawiła się o godzinie 9-tej na rendeuz-vous przy ogrodowej furcie. Oczekiwał tam na nią Szymon ze swoją wspólniczką. — Schwytali ją, związali i zakneblowali jej usta i przetransportowali ją tutaj na tę barkę, sądząc, że my nic o tej kryjówce nie wiemy... Ale Ya-Bon czuwał, zobaczył ich i domyślił się, co się dzieje... Pospieszył więc na pomoc Koralii... Wywiązała się straszliwa, zacięta walka, w której ofiarą padła ta kobieta... Szymon zaś uniósł Koralię i umknął ze swoim łupem... Chodzi o to teraz aby odnaleźć tę kryjówkę... A Ya-Bon zostawił nam pewne wskazówki...
— Ya-Bon?!...
— Tak jest. Na drzwiach dostrzegłem przymocowaną złotą szpilką kartkę z adresem... Szpilkę poznałem... to własność Ya-Bona...
— A ten adres!...
— Amadeusz Vacherot, 18 ulica Guimarda. To niedaleko stąd.
Oddalili się natychmiast, pozostawiając w kabinie trupa zamordowanej kobiety.
Wkrótce znaleźli się na ulicy Guimarda przed domem Nr. 18.
Czekali dość długo — zanim ukazała się w okienku głowa dozorcy.
— Kto tam?
— Musimy natychmiast rozmówić się z panem Amadeuszem Vacherot.
— To ja?
— Pan?
— Tak jest — ja dozorca domu. Ale czego panowie chcecie odemnie?
— Z nakazu prefektury — rzekł don Luis, który wyjął z kieszeni jakiś papier z urzędową pieczęcią.
Weszli do loży dozorcy.
Amadeusz Vacherot — był to mały staruszek z poczciwą, pomarszczoną fizyognomią i siwymi bokobrodami.