Strona:Leblanc - Złoty trójkąt.djvu/170

Ta strona została skorygowana.

— Przetrząśnijmy mu kieszenie...
Widząc, że Patrycyusz waha się, sam dokonał tej osobistej rewizyi. Znalazł portfel, który podał kapitanowi.
W portfelu tym znajdował się paszport wydany na nazwisko Szymona Diodokisa, obywatela greckiego. Oprócz tego cały plik dokumentów handlowych, faktury, listy, adresowane do Diodokisa, sekretarza Essaresa. Wśród tych papierów, znalazł także list Amadeusza Vacherota.
Treść tego listu była następująca:

„Drogi panie Szymonie! — Udało mi się. — Jeden z moich przyjaciół zdołał w szpitalu sfotografować panią Essares i Patrycyusza. Cieszy mnie bardzo, że mogę panu zrobić przyjemność. Ale kiedy powie pan nareszcie całą prawdę swemu drogiemu synowi!... Wyobrażam sobie rozradowanie tego chłopaka“.

Poniżej znajdowały się słowa pisane przez Szymona Diodokisa — coś nakształt adnotacyi osobistej do listu:

„Jeszcze raz przysięgam uroczyście, że póty nie wyznam prawdy memu synowi — dopóki moja narzeczona Koralia nie będzie pomszczoną i dopóki Patrycyusz i Koralia Essares nie będą zupełnie wolni, aby mogli się śmiało kochać i połączyć ślubem“.

— To pismo pańskiego ojca? — zapytał don Luis.
— Tak!... — odparł kapitan silnie wzburzony — ta sama ręka pisała listy, adresowane do Vacherota! O! co za podłość!... ten człowiek!... ten bandyta!...
Szymon poruszył się. Powieki jego uniosły się z lekka i potem znowu opadły. Po chwili otworzył oczy i spojrzał na kapitana:
Tamten natychmiast zduszonym głosem zapytał:
— A Koralia?...
Ponieważ Szymon zdawał się nie rozumieć pytania — powtórzył:
— Gdzie Koralia?!... Gdzieś ją ukrył?!... Ona umiera nieprawdaż?!...