Wieczorem tego samego dnia Patrycyusz spacerował po wybrzeżu Passy, oczekując na Arseniusza Lupin, którego nie widział od chwili samobójstwa Essaresa. Don Luis naznaczył mu listownie rendez-vous na wybrzeżu.
Patrycyusz dumał:
— Czy on uwiezie ze sobą tajemnicę worków ze złotem? Czy wyjawi mi rozwiązanie problemu „złotego trójkąta“. A co zrobi on ze złotem? Czy zatrzyma je dla siebie? Ale w jaki sposób zdoła je zabrać ze sobą?
Od strony Trocadero nadjeżdżał automobil. Patrycyusz sądził, że to przybywa don Luis. Omylił się wszakże. Z auta wysiadł bowiem sędzia Desmalions.
— Jak się pan miewa, kapitanie? Stawiam się panu punktualnie na rendez-vous...
— O jakiem rendez-vous pan mówi?
— No o tem, które mi pan wyznaczył.
— Ja!... nic o tem nie wiem.
— O! — rzekł Desmalions — a cóżby to znaczyć mogło. Otrzymałem bowiem dzisiaj z Prefektury następujące zawiadomienie:
„Kapitan Belval donosi panu, że problem złotego trójkąta jest rozwiązany. 180 worków złota jest do pańskiej dyspozycyi. Zechce pan stawić się o godzinie 6-tej na wybrzeżu Passy. Pożądanem byłoby, aby panu towarzyszyło 20 agentów, którzyby obstawili dom Essaresa“. — Oto wszystko. Czy to nie jasne?...