Strona:Leblanc - Złoty trójkąt.djvu/210

Ta strona została skorygowana.

— Może jednak dla mnie zrobicie wyjątek... Niechaj to będzie ową nagrodą, która mi się należy...
— Tej jednej nie możemy panu przyznać... Takie czasy, jak obecne, stawiają specyalne wymagania... I poddać się im musi każdy dobry obywatel państwa...
— Ja jednak nie zwykłem się im poddawać.
— Bardzo zła nawyczka — rzekł sucho, p. Valenglay — i musi się pan tego wyzbyć... Za godzinę oczekuję pana w ministerstwie. Sędzia Desmalions będzie panu towarzyszył. Dowidzenia panu.
Wypowiedziawszy to stanowczym tonem p. Valenglay ukłonił się grzecznie i udał się do swego automobilu razem z sędzią Desmalionsem.
— Bajeczny chłop!... Zaśmiał się Don Luis — w przeciągu dwóch minut przyjął trzysta milionów w złocie, podpisał traktat historyczny i zarządził aresztowanie Arseniusza Lupin!...
Jkto? — wykrzyknął Patrycyusz — kazał pana aresztować?!...
— Coś w tym guście — w każdym razie... stwierdzenie identyczności mej osoby... Zbadanie papierów, no i tak dalej...
— Ależ to niegodne!...
— To najzupełniej legalne... Pan Desmalions już zbiera swoich ludzi. Aby mu ułatwić wykonanie polecenia i uniknąć skandalu chodźmy nieco dalej w stronę „Nonchalante“... Tam będzie mu wygodniej wziąć mnie za kołnierz...
Patrycyusz zamyślony postępował za nim.
— Kapitanie — rzekł Lupin — jeśli kiedy będą przy panu źle mówili o Arseniuszu Lupin — niech pan stanie w jego obronie... Starzeję się... Zaczynam dbać o moją opinię... Ha!... ha! ha!... dyabeł w roli pokutnika!...
— Jest pan najszlachetniejszym człowiekiem, jakiego znam — oświadczył z zapałem Patrycyusz i genialnym w dodatku!... Niewiem, jak mam panu dziękować!...
— Niech pan nie dziękuje wcale. Sprawiło mi to