tortury, której go poddano? O śmierci pułkownika?... o oddaniu szantażystom czterech milionów? o rozmowie telefonicznej pomiędzy panem Essaresem i niejakim Grzegorzem?...
— Tak, panie kapitanie, wiem o wszystkiem.
— Wobec tego zeznania moje są zbyteczne. Pan sędzia ma już w ręku fakty, z których można wyprowadzać wnioski...
I dorzucił pytanie.
— Czy wolno zapytać — jak przedstawiają się te wnioski pana sędziego?
— No wie pan, kapitanie, — jeszcze tych wniosków nie sformułowałem definitywnie... Na razie decydującym jest dla mnie list pisany przez pana Essaresa — koło południa mniej więcej... List ten znaleźliśmy na biurku. Pani Essares życzyła sobie, abym zaznajomił pana z jego treścią...
I pan Desmalions zaczął czytać:
„Koralio droga! Błądziłaś wczoraj, przypisując mój nagły wyjazd jakimś karygodnym pobudkom, a ja postąpiłem niesłusznie także, ponieważ nie postawiłem odrazu kwestyi jasno i nie odparłem stanowczo twego oskarżenia.
Jedynym powodem, zniewalającym mnie do wyjazdu — są zamachy wrogów pełnych nienawiści ku mnie... Mogłaś zaobserwować naocznie ich zwierzęce okrucieństwo... Wobec takich łotrów — jedynym ratunkiem jest ucieczka... Wszak oni nie cofną się przed niczem, byle mnie tylko pognębić...
Odjeżdżam Koralio, ale przypominam ci wyrażone wczoraj moje niezłomne postanowienie. Gdy cię zawezwę — masz, nie zwlekając przybyć do mnie... Jeżeli nie posłuchasz mego wezwania i pozostaniesz w Paryżu — nic cię ochronić nie zdoła przed słusznym gniewem twego prawowitego męża... Nawet moja śmierć... zarządziłem bowiem aby w tym wypadku!...”
— Tu list urywa się — rzekł pan Desmalions, oddając list Koralii — a wiemy, że te ostatnie słowa pisane były tuż przed śmiercią pana Essaresa... Na ziemi bowiem znaleźliśmy kieszon-
Strona:Leblanc - Złoty trójkąt.djvu/63
Ta strona została skorygowana.