kobierca, mającym prowadzić dalej dzieło zdrady i zemsty?...
Pan Desmalions rozpoczął bezzwłocznie swoje poszukiwania, ale stroną psychologiczną tego dramatu zdawał się niewiele interesować. Nie odnalazłszy trupa człowieka, którego krzyk agonii słyszał kapitan Belval, nie zebrawszy żadnych poszlak odnośnie do napastnika, który strzelał do Patrycyusza i Koralii — przestał się zajmować tymi problemami, a zwrócił całą swoją energię w kierunku odszukania owych ukrytych worków złota...
Po upływie kilku dni sędzia doszedł do przekonania, że skrytka nie znajduje się ani w domu samym, ani pod domem... Przeniósł więc swoje poszukiwania na teren ogrodu... Piędź za piędzią przekopywano klomby, aleje, trawniki, szukając skarbów.
Prace te wykonywali jego ajenci oraz inwalidzi Patrycyusza. Pomimo usilnych poszukiwań nie zdołano wykryć niczego, coby miało pozór jakiejś skrytki. Patrycyusz i Koralia odnosili się do tych poszukiwań z pewną obojętnością. Nie dlatego, aby nie pojmowali całej doniosłości, ale wrażenie świeżo przeżytych tragicznych wypadków zanadto kierowało ich myśl ku niezbadanej tajemnicy własnego losu. To też w rozmowach swoich prawie — wyłącznie omawiali te rzeczy, któreby mogły nieco rozjaśnić mroki przeszłości.
Matka Koralii, córka konsula francuskiego w Salonikach, poślubiła tam człowieka już w starszym wieku, hr. Odolawicza, potomka starego rodu serbskiego. Hrabia umarł wkrótce po urodzeniu się Koralii. Stało się to w tym właśnie domu, który obecnie zamieszkiwała Koralia, a który to dom został przez jej ojca kupiony za pośrednictwem młodego Egipcyanina, nazwiskiem Essares. Ten Essares spełniał przy hrabim obowiązki sekretarza i był prawdziwym jego factotum. Koralia straciła matkę, kiedy miała lat zaledwie trzy. Essares zabrał sierotkę do Salonik, gdzie ciotka jej matki zajęła się osieroconą dziewczynką. Na kobietę tę Essares
Strona:Leblanc - Złoty trójkąt.djvu/83
Ta strona została skorygowana.