poważny i cichy. Z grobowców i pomników patrzą marmurowe twarze wielkich synów ojczyzny, którzy oddali jej życie, — ich czyny opiewają milczące napisy. Na środku srebrna trumna, jak ołtarz ofiarny, który dźwigają czterej aniołowie, — to szczątki męczennika, patrona tej ziemi.
I wielka cisza.
Niekiedy uroczyście z katedralnej wieży ozwie się głos spiżowy starego Zygmunta, lecz i te dźwięki zda się przepojone tęsknotą jakąś, głęboką zadumą, nie tak, jak ongi kiedy »w przepaści błękitu wylał pierwszy hymn Bogu, jak chóry aniołów,
Głos leciał w górę w pełnych, brzmiących kołach,
I wstęgę dźwięków jak piorun rozwinął,
Rozbudził echa po gór chmurnych czołach
I do stóp Boga zapłynął!«
..................
(Wasilewski.)[1]
A pod Wawelem groby.
Milczące podziemia, gdzie nie przenika ani promień słońca, ni echo życia, które wre na ziemi. Tu wieczna ciemność i wieczne milczenie. Wtedy tylko zaświeci słaby blask pochodni i słychać ciche szepty i stąpania, gdy ktoś z żyjących pragnie spojrzeć na te szczątki wielkiej przeszłości i minionej chwały.
»Tutaj śpią króle-mocarze,
Poigrał czas z ich potęgą,
W proch chrobre rozsypał twarze
I pleśni opasał wstęgą;
- ↑ Fragment poematu „Dzwon Wawelski“ Edmunda Wasilewskiego.