gotyckie, ozdobne, wielkie, rysowane ręką bardzo starannie i z niemałą sztuką.
Kaligrafia w owych czasach zaliczała się do nauk wyższych.
A koło liter jakież misterne rysunki, obrazki, malowidła. Widać, że ten, co pisał, kochał swoje dzieło, że nie żałował pracy, aby je uczynić pięknem, doskonałem, choć musiał wszystko stwarzać, zacząwszy od wzoru, a skończywszy na farbach, które sam wyrabiał z kwiatów, liści i soków roślin.
Oto widzimy kilku pracowników, zajętych przepisywaniem. Siedzą na nizkich ławkach, zwróconych do okna, skąd więcej światła wpada do komnaty, trochę mrocznej, pomimo że słońce na świecie. Przed każdym biała karta pargaminu, czarny inkaust[1], miseczki z farbami, pióra, pendzelki, nożyki, — a każdy zatopiony w swojej pracy, posuwa ręką zwolna, ze skupieniem myśli, z natężoną uwagą.
Upływają minuty i godziny, w sali milczenie, cisza, na każdej karcie coraz więcej znaczków, na bladych twarzach zapał lub zmęczenie, lecz pracują gorliwie dla dobra klasztoru, dla nauki, dla przyszłości.
Szczęśliwy ten, kto po długich latach takiej pracy doczeka radosnej chwili, że zbiorą jego kartki pargaminu, złączą je razem w kosztownej oprawie, i siwowłosy starzec ujrzy ukończone dzieło, nad którem przepracował całe życie.
A iluż to nie dokończy swojej pracy? Oczy
- ↑ Rodzaj gęstego atramentu.