A poganie znaleźli wodza, który im obiecuje cześć dawnych bogów przywrócić.
To Masław. Osiadł w Płocku niby w stolicy, i garną się do niego ci, co chcą panować, co się lękają gwałtu i pragną bezpieczeństwa. Niechże starzy bogowie wrócą, jeżeli z nimi lepiej.
Trwało to lata całe, Masław czuł się coraz mocniejszy: lud go słucha, kto mu odbierze władzę?
Ciemny to musiał być człowiek, choć chytry: chrześcijan nienawidził lub udawał, że nienawidzi, żeby mieć za sobą pogan, i niewiadomo, czy mógł sobie wyobrażać, że stawi czoło Niemcom?
A tu właśnie od strony Niemiec jedzie drogą orszak rycerstwa, księża z krzyżem i młody, strojny pan na czele, o twarzy dobrej i łagodnej.
To Kazimierz, wnuk Chrobrego, powraca do kraju, ażeby go ratować od ostatniej zguby. Odnaleźli go polscy rycerze w klasztorze, błagali, by wrócił.
Niemcy dali mu pomoc, bo po matce to wnuk cesarski i hołdownik cesarza, inaczej być teraz nie może.
W każdym razie przynosi ład i spokój. Wieść o nim wiatr chyba roznosi po kraju, bo na drodze coraz liczniejsze witają go radośnie tłumy.
»A witaj nam, witaj, miły hospodynie!« — rozlega się pieśń, płynie, brzmi po całym kraju, a echo ją powtarza aż do dzisiaj.
Tylko Masław poddać się nie chce: łudzi się nadzieją, że stworzy sobie państwo na Mazowszu. Postanowił bronić się w Płocku, nie uznać księcia ani jego wiary.
Strona:Legendy, podania i obrazki historyczne 02 - Chrobry.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.