Strona:Legendy, podania i obrazki historyczne 03 - Bolesław Śmiały, Krzywousty i jego synowie.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.

Z takiem żądaniem Skarbek stanął przed Henrykiem.
Cesarz przyjął go dumnie, w wspaniałym namiocie, otoczony dostojnikami i rycerstwem.
— Widziałeś moją potęgę — rzekł z pychą — powiedz o niej swojemu panu. Dosyć mi sięgnąć ręką, abym mu wydarł państwo, ale nie chcę rozlewu krwi chrześcijańskiej i jeśli król polski zgodzi się zapłacić mi niewielką daninę na znak uległości, chętnie opuszczę jego ziemie, jako zwierzchnik i przyjaciel.
— Król mój tylko Boga uznaje za swego pana — odparł spokojnie Skarbek — tu na ziemi nikomu ulegać nie będzie, a sił ma dosyć, ażeby się bronić.
— Więc zginiecie — rzekł cesarz. — Nie równać wam się ze mną. Powiedz swojemu panu, jakie widziałeś u mnie skarby i bogactwa.
To mówiąc, otworzyć kazał wielkie skrzynie, pełne złota.
Skarbek nie wiedział może, iż tyle złota jest na świecie, lecz spojrzał na nie obojętnie, zdjął z palca kosztowny pierścień i rzucił go do skarbca.
— Idź złoto do złota — przemówił spokojnie. — My Polacy wolimy żelazo i żelazem bronić się będziemy.
Zdumiał się cesarz i rzekł uprzejmie: — Dziękuję!
Poseł skłonił się z dumą i wyszedł w milczeniu.
Wkrótce potem pod Wrocławiem na Psiem Polu poległo świetne rycerstwo niemieckie, a Bolesław odniósł zupełne zwycięstwo.