Strona:Legendy, podania i obrazki historyczne 03 - Bolesław Śmiały, Krzywousty i jego synowie.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

Dumnie przyjęli Białogrodzianie wysłańców. — Odpowiedzcie swemu królowi, że z mężami, a nie z dziećmi będzie miał tu sprawę — przemawiali szyderczo. — Białogłowy niechaj straszy krwi przelewem, my wytoczymy waszą; obie tarcze przyjmiemy, obie się przydać mogą, a białą wam zwrócimy, waszą krwią zafarbowaną.
I urągali i szydzili z posłów, że pragnęliby lekkiego zwycięstwa, ale żadnego tutaj nie odniosą.
Widząc Bolesław, że namową nic nie wskóra, obległ miasto i uderzył na nie całą siłą. Broniło się wytrwale, wkońcu jednak zburzono mury taranami, i król wdarł się do grodu na czele rycerstwa, podnieconego długą i upartą walką.
Teraz dopiero strach padł na mieszkańców. Wiedzieli, że zdobywcy bywają okrutni, krwawo mszczą się za opór, a żołnierz wynagradza sobie łupem rany i śmierć towarzyszy.
To też jęk rozległ się ze wszystkich domów, kobiety z dziećmi wybiegały na ulice, a rzucając się na kolana, głośno wzywały króla, błagając go o litość.
Na ten widok stanął Bolesław i skinieniem miecza zatrzymał rycerzy. Zabronił im rabunku i wszelkiego gwałtu, zabronił podpalania domów, ogłosił przebaczenie dla tych wszystkich, którzy przysięgną posłuszeństwo. Innym pozwolił wyjść z miasta.
Wtedy nastąpił wybuch nieopisanej wdzięczności: kobiety rzucały się królowi do nóg, kazały dzieciom przysięgać mu wierność, pozwalały się chrzcić bez oporu.