— „A wyśta się nie słuchały,
W wszelkim grzechuśta o stały.“
Wstały dusze, zapłakały,
I na obłok zawołały:
„Obłok, obłok, przyjmij ty nas,
Bo Pan Jezus nie wié o nas.“
— „A wyśta się nie słuchały,
W wszelkim grzechuśta ostały.“
Wstały dusze, zapłakały,
I na piekło zawołały:
„Piekło, piekło, przyjmij ty nas,
Bo Pan Jezus nie wié o nas.“
A tam w piekle radzi byli,
I na szerz drzwi otworzyli.
Ten najstarszy paszczę rozdarł,
Wszystkie duszyczki pożreć chciał.
A one się tak przelękły,
Na kolana aż uklękły.
„Najświętsza Panno ratuj nas,
Bo Pan Jezus nie wié o nas“.
Najświętsza Panna usłyszała,
Czém najprędzéj przybieżała,
Płaszczykiem je swym odziała:
„Pietrze, Pawle, pójdź po klucze,
Roztwórz wrota, puść te dusze.“
O święta Polsko, co słychać o tobie,
Śliczne klejnoty utraciłaś sobie.
Ziemia teraz nie rodzi, jak przedtém rodziła,
Czy jéj zakazano, czy się wypleniła?
Ni jéj zakazano, ni się wypleniła,
Bo sama przez się nie będzie rodziła.
Bo przedtém stary lud brzydził się czartami,
Teraz młode dziatki liczą[1] tysiącami.
I liczy, liczy, chodzi po ulicy,
Ojciec, matka słyszy, rózgą nie oćwiczy.
Żebyś ty matko rózgą dziatki siekła,
Wybawiłabyś swoja duszę z piekła.
Ale ty matko rózgi na dziatki żałujesz,
W piekle na siebie smole gotujesz.
Matka u córki miejsca nie zagrzeje,
Bo się w jéj domu złe przekleństwo dzieje.
„Oj córko, córko, gdzieś tego nawykła[2],