W broszurze jego wyróżnić należy dwie części: jedną — literacko-historyczną z materjałem wartościowym o rozwoju idei Stirnera, Prudhona i t. d. i drugą: filisterską a prostackim rozwodzeniem się nad tym, że nie można odróżnić anarchisty od bandyty.
To połączenie jest arcyzabawne i arcycharakterystyczne dla całej działalności Plechanowa w przeddzień rewolucji i w okresie rewolucyjnym w Rosji: oto Plechanow ukazał się nam w 1905—1917 latach — na poły doktrynerem, na poły filistrem, w polityce wlokącym się w ogonie burżuazji.
Widzieliśmy, jak Marks i Engels, polemizując z anarchistami, najstaranniej wyjaśniali poglądy swe na stosunek rewolucji do państwa. Engels, wydając w 1891 r. „Krytykę programu Gotajskiego“ Marksa, pisał, że „my (t. j. Engels i Marks) z zapałem wtedy walczyliśmy z Bakuninym i jego anarchistami — po kongresie haskim Międzynarodówki (pierwszej) upłynęło zaledwie dwa lata“.
Anarchiści usiłowali mianowicie ogłosić Komunę paryską rzekomo za „swoją“, udawadniającą ich doktrynę, przyczem nie zrozumieli zupełnie lekcji Komuny i analizy lekcji tych przez Marksa. Nawet nic przybliżanego do prawdy w sprawach konkretnie politycznych anarchizm nie podał; nie wypowiedział się też: czy należy rozbić starą maszynę państwową i przez co ją zastąpić.
Ale mówić o „anarchizmie i socjalizmie“, omijając zupełnie kwestję państwa, nie spostrzegając całego rozwoju marksizmu przed i po Komunie, oznaczało to nieunikniony upadek do oportunizmu. Na tem właśnie zależy oportunizmowi najwięcej, aby obie tylko co wskazano, tu kwestje, nie były stawiane. To już jest zwycięstwo oportunizmu.
W literaturze rosyjskiej znajduje się niewątpliwie daleko więcej przekładów utworów Kautsky‘ego, aniżeli w jakiejkolwiek innej. Nie napróżno żartują sobie niektórzy socjaldemokraci niemieccy, że Kautsky‘ego czytają w Rosji więcej, aniżeli w Niemczech.
Znanym jest zwłaszcza w Rosji Kautsky, po za popularnym wykładem marksizmu, ze swej polemiki z oportunistami, z Bernsteinem na czele. Ale niemal nikomu nieznany jest fakt, o którym jednak zapominać nie wolno, kiedy kto sobie kładzie za zadanie zbadać, w jaki