ki tego rodzaju, wy ostatecznie odepchniecie lud od religji. Ddziałajmy lepiej mądrzej, sprytniej, z większą sztuką, odsuniemy zbyt głupiego i ordynarnego czarnosecińca, ogłosimy walkę z „nacjonalizacją kościoła”, napiszemy na sztandarze „złote słowa” biskupa Eulogjusza, że kościół stoi ponad polityką — tylko przy tego rodzaju działaniu potrafimy ogłupić chociażby część zacofanych robotników, szczególnie zaś mieszczan i włościan, pomożemy odnowionemu kościołowi spełnić jego „wielkie, święte dzieło” utrzymywania mas ludowych w niewoli duchowej.
O zachowaniu się trudowików w Dumie podczas omawiania rozpatrywanych przez nas spraw można powiedzieć niewiele. Tak samo, jak i zawsze, ujawniła się rażąca różnica pomiędzy trudowikami-włościanami a trudowikami-inteligientami, różnica na niekorzyść ostatnich, polegająca na ich większej gotowości iść za kadetami. Włościanin Rożkow coprawda wykażał w swoim przemówieniu całkowitą swą nieświadomość polityczną; również i on powtórzył blagę kadecką na te