w ewolucyi sztuki zdradzania, dowodzi fakt z kronik ostatniej rewolucyi — fakt, który zdarzył się w Warszawie i był nawet szeroko omawiany w wązkich kółeczkach plotkarskich.
Oto był sobie pewien mąż, który znużył się ciągłem siedzeniem pod pantoflem żony i pewnego dnia oświadczył małżonce, że przystał do ruchu. Co było robić? Należenie do partyi nie przeczyło artykułowi prawa cywilnego o wierności małżeńskiej. Zacna połowica sądziła nawet, że zajęcie się polityką odwiedzie męża od pokus znacznie — jej zdaniem — niebezpieczniejszych. Podzieliła przeto rewolucyjny zapał męża.
Małżonek zaczął znikać z domu coraz częściej i na coraz dłuższy czas. Partja co wieczór miała posiedzenia. Dobra małżonka robiła mu specjalne kieszenie do proklamacyj i do bomb. Wracał z wycieczek nad ranem — miał policzki bardzo czerwone — zgadzało się to z barwą partyi. Ale potem stawał się coraz bledszy; najwidoczniej słabł. Najwyraźniej, rewolucja nie służyła mu.
Pewnego dnia przyszedł do domu bardzo wcześnie... o piątej nad ranem. Chwiał się... nie w przekonaniach, ale na nogach... Był bardzo blady... kobietę tknęło przeczucie, że mąż jej przeszedł do partyi... bardziej umiarkowanej — politycznie... czuć go było absyntem... co pasowało do abstynencyi przytomności. Przeszukała jego kieszenie... Proklamacyi nie znalazła... ale o
Strona:Leo Belmont - Czego nie wiecie o waszych mężach.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.