Strona:Leo Belmont - Czego nie wiecie o waszych mężach.djvu/26

Ta strona została przepisana.

najważniejszą robotę, aby tego śmiechu posłuchać. „Kiedy moja żona się śmieje, ja literalnie nic robić nie mogę“ — mówił mi jeden z takich zachwyconych mężów. „Dzwony w pokojach!“ — czy dlatego, że języczki kobiece dzwonią często na pogrzeb czci niewieściej wszystkich znajomych pań i na narodziny każdej ploteczki? Są przecie mężowie, zupełnie oderwani od życia pogrążeni w mglistych abstrakcjach — ludzie, którzy zapomnieliby o rzeczywistości, gdyby kiedy niekiedy nie wdzierał się z sąsiedniego pokoju dźwięczny głos małżonki, opowiadającej komuś: „ona ładna?... wszystkie zęby ma wprawione!“
A dlaczego „dzikie koty w kuchni?!“
Że czasem najwykwintniejsza dama użyje w kuchni wyrażenia nieparlamentarnego — cóż to za dziw?... Przecie — jak mówią miarodajni mężowie stanu — „parlamenta u nas, sława Bohu, niet!“ Jago chciał prawdopodobnie scharakteryzować swojem porównaniem zwinność, zręczność, zgrabność dam na terenie kuchni. Żonglują one przedziwnie talerzami — a jeżeli jakiś talerz bywa rozbity szlachetną damską ręką na głowie służącej, to przecie i żonglerom zdarzają się niefortunne wypadki.
„Dzikie koty w kuchni!“... Łatwo to powiedzieć Jagowi... Ale co zrobiłby on sam, gdyby mu służąca nie podawała gorących szczypców duchem na każde zawołanie, gdyby bawiła się w plotki w sieni, (zapo-