minając o tem, że sień nie jest salonem), gdyby zesłana na moment prowadziła długie dyskursy z rzeźnikiem, stróżem, wszystkiemi młodszemi i kucharkami na wszystkich piętrach — i gdyby Jago był gospodynią, warszawską, mającą prawo do każdej godziny życia służącej — od świtu do zmierzchu?
A co się tycze owego trzeciego porównania — to tej niegodziwej złośliwości Ja ga nie jestem nawet w stanie zrozumieć...
„Gospodynie w łóżku“ — czy to jest źle, czy dobrze? — kto mi to objaśni...
Wszelako muszę naszym paniom powiedzieć pod wielkim sekretem to, czego o swoich mężach dotąd nie wiedzą...
Bywają mężowie, którzy posiadają co najmniej ⅔ złośliwości Jaga, którzy, słysząc srebrny śmiech żony przez drzwi gabinetu, mruczą do siebie: „dzwony w pokojach“ — a dosłyszawszy dolatujący zdaleka strofujący głos swojej pani, nie milknący czasami przez długie kwadranse, mówią do siebie zcicha: „dzikie koty w kuchni...“
A jeżeli nasze panie nie wiedzą o tych Jagonowskich myślach swoich mężów, to... dlatego pewnie, że są... dobremi gospodyniami w łóżku. A mężowie nasi są tak słabowolni, tak podpantoflowaci, tak marnocharakterni, że... dla tej jednej zalety gotowi są wybaczyć swoim połowicom dzie-
Strona:Leo Belmont - Czego nie wiecie o waszych mężach.djvu/27
Ta strona została przepisana.