pisze: „Zachwycała się poezją męża, ale krytykowała treść jej trafnie, trzeźwo i nawskroś, jak jaki anatom“. Mnie się wydaje, że krytykowała ją zbyt trzeźwo i zbyt anatomizowała, aby się mogła nią zachwycać w należnej mierze.
Wiedziała ona, jak świadczą jej listy, że „egotyzm jest, żywotnym pierwiastkiem jego wyobraźni, tak, że mu trudno traktować przedmiot, z którymby nie utożsamiały się jego charakter i interes“... ale nie wiedziała, pisząc te słowa, że jego charakter był czemś, co zajmować będzie całe pokolenia, nie wiedziała, że jego „interes” był interesem ideowym świata poezyi Wiedziała ona, że „przez wprowadzenie zmyślonych dodatków przez zmiany scen i czasów, obrócił on swoje poetyckie zwierzenia w system nikomu prawie niedostępny“ — ale nie wiedziała, że ten system będzie dostępny najwybrańszym umysłom całego świata, a w pierwszym rzędzie Mickiewiczowi, Słowackiemu, Puszkinowi, Lermontowowi — i stworzy przez naśladowanie perły poezyi na kontynencie: Konrada Wallenroda, Lambra, Cyganów, Oniegina i Demona...“ Wiedziała, że „ciągła jego chęć sensacyi czyni go skłonnym do podawania się za przedmiot zadziwiający i ciekawy, chociażby temu towarzyszyły pewne ciemne i ogólnikowe podejrzenia. Ale nie wiedziała o tem, że jej mąż jest istotnie przedmiotem zadziwiającym i ciekawym — nie
Strona:Leo Belmont - Czego nie wiecie o waszych mężach.djvu/47
Ta strona została przepisana.