Strona:Leo Belmont - Czego nie wiecie o waszych mężach.djvu/49

Ta strona została przepisana.

pisał czarowne wiersze, że poetom wolno jeść śniadania à la fourchette — że niepodobna być Byronem i jadać obiady regularnie, oraz nie marzyć naówczas o ucieczce wraz z Schelleyem z purytańskiej Anglii!
Tak, to jest prawda, co powiada Spasowicz: „Mimo uwagę kamerdynera Bletchera, że każda kobieta mogła z Byronem zrobić co chciała — był on niesłychanie trudny w pożyciu.“
Ale większą jeszcze prawdą jest to, co dodaje już jako obrońca Byrona:
„Ale kobieta, którą ukochał, mogła zachować nad nim panowanie, byle szczędziła tego, co w nim często siedział, rogatego djabła, byle była bardzo wyrozumiałą, bardzo przebaczającą i byle patrzyła przez palce na prędko przemijające usterki, wynikające z jego niepohamowanego temperamentu. Dziesięć razy przez czar wspomnień i pam iątek wróciłby do niej i szedłby z nią o lepsze pod względem serca, pod względem wspaniałomyślności. Zamiast takiej wyrozumiałości, lord Byron znalazł w żonie prawnika w spódnicy, przenoszącego do sypialni spór o mur graniczny wzajemnych praw i obowiązków i wymagającego przedewszystkiem wyznania z jego strony winy, przejścia na prawą drogę, upokorzenia się i deprekacyi, to jest rzeczy, do których Byron nigdy w życiu nie był zdolny.“
To też, kiedy Spasowicz w obronie lady Byron, powiada: