możnych miłości na świecie... Ostatnia, nieugaszona miłość Heinego...
Nie przeszkadzała ona przecie temu, że chory gorąco miłował swoją żonę. Opowiadają, że raz zewlókł się z pościeli i na czworakach, tłumiąc jęk bólu, przyczołgał się do jej drzwi, aby podsłuchać, czy ta osamotniona przez jego siedmioletnią chorobę małżonka nie pociesza się z kim innym... I omdlał u progu...
Podejrzenie było niesłuszne...
Pani Matylda dochowała wiary mężowi za życia... Dochowała jej nawet po jego śmierci, przez lat 30 nosząc szaty wdowie...
Kochała go mocno...
Kochała go prawie tak, jak swoją ulubioną papugę... Kie śmiejcie się! To było bardzo wiele...
Poeta opowiada, że pewnego razu ogarmął go wielki niepokój.
„Moja żona o godzinie 2-ej ukończyła toaletę i wyjechała... Obiecała wrócić o 4-ej. Wpół do 5-ej — niema jej... Wpół 6-ej — jej niema... Wybiła 7-a — jej niema... Zbliżała się 8-a godzina i moja troska rosła... Czyżby znudziła się wieczną opieką nad chorym i odeszła mnie z jakimś chytrym uwodzicielem na zawsze?!... Pełen męczeńskiego strachu posłałem służącą do jej pokoju, aby obaczyła, czy jej papuga Kokotta jest tam?... Tak, Kokotta jest!.. Kamień spadł mi z serca. Odetchnąłem
Strona:Leo Belmont - Czego nie wiecie o waszych mężach.djvu/52
Ta strona została przepisana.