Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

Cała miłość nieszczęsnego wdowca ześrodkowała się na pozostałym po niej owocu. Drżał o Lili, której tajemnicza choroba hemofilja każdej chwili zagrażała śmiertelnym upływem krwi. Poza córką nic dlań nie istniało. Zamknął się z dzieckiem w swem górskiem zamczysku. Odchuchał je, uodpornił pieszczotliwą opieką przeciw zakukusom śmierci. W samotności górskiej żył swoją Lili i estetycznym podziwem piękna wschodów i zachodów słońca, skał i borów. Mając lat czterdzieści, zachował przedziwną czystość obyczajów samotnika. Od śmierci żony, t. j. od lat ośmiu, wierny jej pamięci uznał dla siebie za prawo — celibat.
W Londynie fama okrzyczała go za „dziwaka“ i „niedźwiedzia“.. Po śmierci siedemdziesięcioletniego ojca-lorda pojechał do stolicy, aby zająć dziedziczny fotel parów. Zadziwił wszystkich pięknem rysów, wspaniale wypielęgnowaną brodą, rozumem czarnych bystrych oczu. Nadto wystąpił przeciw Wigom na posiedzeniu połączonych Izb w obronie kursu francuskiego. Jego dziewicza mowa parlamentarna sprawiła wielkie wrażenie. Posiadał talent urodzonego mówcy: szczerość, głębię długich rozmyślań, mocny ton bezkompromisowego przekonania, nadto znajomość stosunków francuskich i styl zaczerpnięty z Szekspira, zajmującego poczesne miejsce w bibljotece, odziedziczonej po dziadku.
Torysi na złość partji przeciwnej, zwyciężywszy za wpływem jego gromowej przemowy, przeznaczyli mu stanowisko poselskie we Francji.