Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

i nie rozdrażniać gospodyni okrutnemi wieściami z kotła przewrotu, — to wszakże nie mogli być zupełnie wierni milczącej umowie i dobremu tonowi, nakazującemu nie mówić przy tych ucztach o tej „okropnej rewolucji“. Tedy to i owo wpadało do jej uszu wypadkiem; i niepodobieństwem było, aby pozostawała zupełnie obcą wrażeniom ze świata.
Ale ci jej znajomi potrafili tak dobrze omijać jaskrawsze szczegóły i ubierać swoje uwagi na temat czasu i przewrotu w tak piękne szaty ironicznych i dowcipnych słówek — że ani tragizm, ani waga zachodzących zdarzeń — przez czas długi nie ujawniały się w pełni jej z przyrodzenia lekkomyślnemu usposobieniu.
Przez czas długi! — aż wypadki dziejowe nie posunęły się tak daleko, iż nawet ci, co najbardziej pragnęli udawać niezmącony humor, jęli przybywać do niej, już nie celem miłej pogawędki przy uczcie przyjacielskiej, lecz jako uciekinierzy z krwawego Paryża, tropieni przez sankiulotów śród lasów, domagający się u niej schronienia — niekiedy obdarci, ranni, wygnańcy we własnej ojczyźnie.
Ale to miało nastąpić dopiero później. I wówczas miało okazać się, że ta słabowita, nerwowa, napozór zamknięta w egoizmie dobrobytu kobieta — posiada czułość serca, niespodziewany hart ducha i zdolność do poświęcenia. Nie odmawiała nikomu pomocy, nawet narażając siebie samą. Może to było także świadectwem jej... lekkomyślności. Posiadała szczególny egoizm — sło-