Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.

prawowitość buntu doprowadzonych do rozpaczy nędzą i usprawiedliwionych przez ciemnotę mas; jest faktem historycznym, że zamożny obywatel z Bretanji Legennes de Kerengal odmalował położenie włościan tak wymownemi barwami, iż zaćmił popełnione przez nich zbrodnie — mordy i gwałty, ideą, iż nie kara jest tu na miejscu, lecz zmiana wiekowego systemu. Jest faktem, że całe Zgromadzenie Narodowe odpowiedziało na te mowy jednogłośnym porywem entuzjazmu — wyrzeczeniem się tytułów i przywilejów feodalnych.
I oto jednej historycznej nocy, za wolą klasy posiadającej, padły okowy wielowiekowej niewoli — poddaństwa chłopów; ustanowiono daniny z arystokracji i duchowieństwa, dotąd nie chcących płacić na rzecz skarbu; zniesiono pańszczyznę i dziesięciny, obciążające lud; i wydano mnóstwo dekretów, stanowiących równość obywatelską wszystkich w narodzie w obliczu prawa.
Lalli Tolendalle przedłożył wybicie medalu na pamiątkę tej nocy i król Ludwik XVI przyjął radośnie tytuł „wskrzesiciela wolności francuskiej“.
Książe d‘Angremont był jednym z tych, którzy pierwsi przywitali oklaskiem myśl zrzeczenia się przywilejów, jakkolwiek bynajmniej nie wyobrażał sobie przyszłości po tej reformie w barwach różowych. Sceptyk z usposobienia — wesoły sceptyk — uznawał wraz z Wolterem swoich rodaków za „plemię tygrysów i małp“,