Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.

— Moi drodzy przyjaciele! — ozwała się głosem niezmiernie serdecznym. Proszę was — bądźmy tylko przyjaciółmi. Przyjaźń to taka piękna rzecz... i rzadsza od miłości, której miałam aż za dużo w życiu... Potrzeba mi spokoju!

ROZDZIAŁ VIII.
Kradzież djamentów.

W nocy z dnia 10 na 11 Stycznia r. 1791 popełniono w pałacu Luciennes kradzież niesłychanie cennej biżuterji. Popełnioną została z niezmiernem zuchwalstwem i uderzającą chytrością. Niestety! do straty pani Dubarry przyczynił się swoją nadmierną ufnością do ludzi sam książę de Brissac.
Oto jak się rzeczy miały:
Przedewszystkiem zaczęły znikać z pałacu rozmaite mniej cenne drobiazgi, na co pani Dubarry nie zwróciła baczniejszej uwagi. Niebawem jednak zginęła lorneta z perłowej masy, dar Ludwika XV i ulubiony ołówek w złotej oprawie, który otrzymała od księcia na pamiątkę pewnej szczęśliwej i wesołej chwili, gdy stary wojak tym ołówkiem napisał po niesłychanym wysiłku pierwszy i jedyny w swojem życiu wierszowany madrygał — oczywiście na jej cześć.
Zalewając się łzami, opowiedziała o tej bolesnej stracie, zapewniając, że nie wynagrodzi jej żaden dar analogiczny i poszukując rady,