— Teraz... moja słodka Dubarry musi potrafić odegrać swoją wielką rolę... zbawczyni monarchji. Musi wywrzeć nacisk na wolę króla — dzień i noc trąbić mu w uszy, że parlament wywyższa się ponad ważne prerogatywy tronu, że dowodem tego jest zniesienie wyroku sądu parów na mnie, że Choiseul zagrzewa parlament do zagarnienia najwyższych praw sędziowskich monarchy, słowem, że... Choiseul musi ze swem ministerstwem pójść precz. Nie dość tego! musisz go przekonać, że... ja winienem być pierwszym ministrem.
— Oho! czy nie za wiele żądasz? spytała figlarnie.
— Nie!... bo jako pierwszy minister podsunę Maupeou myśl, że król Ludwik XV powinien uczynić dla pięknej pani Dubarry to, co król Ludwik XIV uczynił dla swej wiernej miłośnicy, pani Maintenon — poślubić ją!...
Ucałowała go serdecznie. Przyrzekła od jutra przystąpić do dzieła...
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Od progu zawołała go jeszcze okrzykiem:
— Ach! Zapomniałam... Mam przecie męża... Jak mogę zaślubić Ludwika?
— To nic... Rozwód!... Znam dobrze nuncjusza. Wystara mi się u papieża o dyspensę dla pani.
— Ale pozór... Potrzebny jest pozór kanoniczny.
— Ten jest... Bardzo prosty. Napisze