Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/204

Ta strona została uwierzytelniona.

przyjaciele. Sprawa Twoja jest na dobrej drodze. Może już wkrótce zobaczymy się. Tymczasem pisz — i powątpiewaj o wszystkiem, tylko nie o tem, że Cię kocham!“

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Dubarry i Rohan de Rochefort nie wiedzą, że ich oszukano. Książę de Brissac już jest w drodze. Już jest w celi więziennej w Wersalu!
Zwraca się do córki, księżny de Montemart. Czyni ją wykonawczynią swego testamentu. Na pierwszem miejscu, jako spadkobieczynię swoją, wymienia panią Dubarry. Każe jej wypłacić rentę roczną 24.000 liwrów, lub jednorazowo sumę 300000 liwrów, albo wreszcie oddać jej znaczny majątek ziemski — stosownie do jej wyboru. Powołuje się na to, że jest winowajcą w sprawie utraty jej kosztowności, kładzie na sercu córce wypełnienie tej swojej woli przed wszystkiemi innemi legatami. Zaklina ją na swoją miłość ojcowską, aby spełniła ten testament — tę jego prośbę ostatnią!

ROZDZIAŁ XIV.
Ostatnia godzina.

Podpisał — postawił datę — odłożył pióro...
Wtem słyszy za ścianą brzęk oręża — krzyki — jęki...