Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.
cią. Pocieszającem jest być z ludźmi, którzy czują to samo, co ja...“

List do córki zamordowanego, pani Montemart brzmi:

„Pani, nikt nie czuje bardziej wielkości twej straty, niźli ja... Pochlebiam sobie, że nie omyli się Pani, co do przyczyn, które przeszkodziły mi dotąd wypowiedzieć Pani słowa współczucia i żal mój połączyć z Twoim. Tylko strach zwiększenia cierpień Twoich powstrzymywał mnie od rozmowy z Panią o nich. Bowiem moja męka urosła do ostateczności. Los, który był tak wielki i piękny, a obiecywał jeszcze zawsze wielkość i piękno — tak okropnie zakończony... O mój Boże!...
Ostatniem życzeniem Ojca pani, wyrażonem w jego listach było, abym okazywała Ci miłość siostrzaną. To życzenie nazbyt odpowiada mojemu, aby mogło nie być spełnionem.
Nie wątp Pani nigdy o mojem przywiązaniu, które zachowam dla Ciebie na resztę dni mego żywota!“

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Cóż można dodać do tych listów?![1]


  1. Oba listy są oryginalne. Przytaczają je bracia Goncourt w dziele o „Pani Dubarry“ (P. A.)