W tym romansie, przez oszczędność miejsca przeobrażanym nieraz w kronikę, różniącą się od prawdziwych kronik jeno drobnym rysem, tem, że... nie jest ona suchą (i bodaj innym jeszcze, iż mówi do wyobraźni czytelnika symbolicznemi faktami, przekładając je nad martwą prawdę ścisłości, obowiązującej historyka, nie belestrytę) — w tym romansie staję teraz w obliczu faktu, który jest niewątpliwy, a zakrawa na straszliwą bajkę, stworzoną przez najokrutniej wymyślną fantazję.
Niema bodaj na całym świecie pióra, które potrafiłoby oddać w pełni zgrozę, która przejęła duszę pani Dubarry wobec popełnionej na jej sercu katowskiej zbrodni, opisanej poniżej.
Pozwolę sobie podać ją w formie wypisu z kart (nie wiem, czy... znanego komukolwiek z moich czytelników) pamiętnika 70-letniej księżny Rohan de Rochefort, matki 50-letniego księcia de Rohan, który nadaremnie starał się ocalić swego przyjaciela. Księżna Rohan de Rochefort — była to osoba czcigodna i nabożna, acz z bogatą w przygody miłosne przeszłością, na schyłku życia żyjąca jedynie macierzyńską miłością dla syna, którego śmierć na gilotynie wywołała jej zgon z własnej ręki.
Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/209
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XVI.
Z pamiętnika pani Rohan de Rochefort.