Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/215

Ta strona została uwierzytelniona.

narodził. Że mój syn, będąc w tym wieku, przestał to rozumieć choćby na chwilę — jest to już wpływ tej ohydnej rewolucji nawet na nas. Mirabeau za to jedno był wart, że ten wściekły lud wyciągnął jego prochy z Panteonu za rzekome przekupstwo, ujawnione po jego śmierci — a właściwie za to, że przyjął dar od Najjaśniejszego Pana; bo nawrócił się do tronu, od którego nigdy nie powinien się był odwracać. Że prochy tego zdrajcy, który zapóźno przejrzał swoje winy — rozsypane zostały na wietrze, jest to tymczasem jedyna sprawiedliwość Boska i francuskiego ludu w naszej smutnej epoce...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Jestem rada niezmiernie, że mój syn wskrzesił tę nieszczęśliwą Dubarry. Po takiem okropnem przejściu z tym de Brissac‘iem należało się jej trochę miłości, która jest jedynem dobrem życia, na szczęście nie odebranem nam przez rewolucję...“

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Przeczytałem te kartki ponownie. Są tak w duchu XVIII stulecia, że możnaby doprawdy pomyśleć, iż... zmyślił je autor niniejszej powieści.
Może...
Fakt związku miłosnego pomiędzy hrabiną Dubarry i jej pocieszycielem jest przecież prawdą