Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.


„Drogi stryju! Dzieją się tu świństwa na większą skalę niż u nas, gdyż Francja jest wielką monarchją. 3.go września król udał się do tej starej rudery, jaką jest parlament tutejszy, bo mu wmówiono, że ta instytucja sądowa, ostatnio mieszająca się do haniebnych nieporządków w niszczonym przez wszystko i wszystkich skarbie, chce utrącić przywileje sądowe korony i mierzy bardzo daleko. Podobno Dubarry przeraziła go, zawieszając mu na oczach obraz Van-Dycka: sąd nad Karolem I. Ludwik przypomniał, że jest najwyższym sędzią i poprostu zniósł wyrok parlamentu, skazujący d‘Aiguillon‘a. Ten matacz Dubarry (pono już jego kochanica) triumfują. Parlament ma być rozpuszczony! Tak mówią... Choiseul miota się na wszystkie strony. Ciągle wyjeżdża, aby król poczuł brak jego rady. Ale to nie pomaga. Królowi wmówiono, że to „drugi Guise“ — skryty buntownik! Nadto wystraszono go, że Choiseul chce narazić Francję na niebezpieczną wojnę z Anglją i Hiszpanją! On, który utwierdził pokój, tak potrzebny Francji z jej zardzewiałością wojskową i rozszarpanym skarbem!

Za radą Dubarry, natchnioną jej przez d‘Aiguillona król wezwał sekretarza Choiseula, opata de la Ville, poduczonego przez Maupeou, co ma mówić. Kupna szelma wystawiła zamiary Choiseul‘a z taką pozorną dobrodusznością, a tak niekorzystnie dla Choiseul‘a, że