Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ V.
Zamach murzynka.
Dno kasy państwowej.

Mały negr wziął rolę swoją na serjo. Opowiadają nawet, że wziął ją zbyt poważnie. Rządca zamku sięgnął po prawa do właścicielki W jakimś z pamiętników epoki opisano ten pikantny szczegół z opowieści d‘Aiguillon‘a. Hrabina nie liczyła się z tem, że gorąca krew afrykańska wcześniej dojrzewa. Nie krępowała się wobec swojej „czarnej zabawki“. Pewnego dnia, rozebrana po kąpieli, rozkazała, aby okrył ją kołdrą. Jedenastoletni chłopiec nie zrozumiał rozkazu. Słowo francuskie „kołdra“ — było mu obce. Chciał wykonać rozkaz w zgodzie z pojęciem nieświadomego swoich instynktów afrykańskiego zwierzątka. Skoczył na łóżko i wpił się pazurami w ciało swojej pani. Przestraszona wyrwała mu się. Ugryzł ją w palec — oczy mu się iskrzyły. Dubarry wyskoczyła z łóżka — narobiła krzyku. Murzynek dopadł do niej znowu. Szczerzył białe zęby. Chciał ją gryźć.
Na szczęście w sąsiednim pokoju znalazł się d‘Aiguillon, który powrócił właśnie z polowania. Wpadł do sypialni — porwał chłopca za czuprynę — i oburzony wysmagał go bezlitośnie spicrutą, wołając:
— Za wcześnie, czarna małpko! za wcześnie!...