barry. I tu król nie może poradzić; może jeno prosić kochankę, aby nie oglądała się na nic, posiadając jego cześć, a zwłaszcza miłość bezwzględną.
Ale pani Dubarry wie, że prawda tego zapewnienia jest właśnie względna. Królewska skorupka zbyt nasiąkła skłonnością do niewiernostek, aby nie miała nią trącić na starość. Dokoła starego „don Juana na tronie“ uwija się przytem zbyt wielu intrygantów, pochlebnisiów, niewolniczych dworaków, marzących o zrobieniu karjery przez podsunięcie smacznych owoców jego niewygasłym chuciom, iżby stanowisko jej mogło być całkiem pewne.
Czasem jej wesołe serce ściska się niepokojem o przyszłość. Nadomiar jasne jej czoło chmurzy się troskami, które wdzierają się poprzez pręty jej złoconej klatki...
Obaj bracia Du Barry są dla niej powodem licznych zmartwień. Opowiedzmy coś o tem...
Ex-opiekun i szwagier pani Dubarry, hr. Jan, posiadał moc mitycznego Anteusza. Zwalony z nóg przez los, choroby, katastrofy — jakoby od zetknięcia z ziemią w upadku nabierał