Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.

tylko na portretach. Albowiem twój pobyt w Paryżu skandalizuje dwór i szkodzi mojej opinji, jako Twojej honorowej małżonki. Słyszę o twojej grze, przegranych, pijaństwie, w którem przechodzi cię tylko mój zacny szwagier i o koszarowych awanturach z markietankami gwardji królewskiej. Jeżeli będziesz tak dobry — a będziesz nim z pewnością — że udasz się do markizatu de l‘Isle, zastaniesz tam dla siebie dyplom książęcy. Prócz tego Terray na moją prośbę prześle ci gratyfikację — rentę 60.000 liwrów rocznie. To chyba dość. Terray opowiada, żeś wziął już 5 miljonów. Pomimo to, nie chcę być skąpą dla ciebie. Ale racz opuścić stolicę nazawsze i nigdy już nie pokazywać mi się na oczy. Do niewidzenia!

Joanna Du Barry.“

Odesłała ten list. Jeden kamień spadł jej z serca.
Potem napisała do szwagra — wcale w innym stylu:

„Mój ex-opiekunie i panie szwagrze! Obecne twoje łajdactwa zaćmiły wszystkie dobrodziejstwa, jakie mi wyrządziłeś. Radzę ci, abyś nie był moim wrogiem; więcej na tem skorzystasz. Rozmyślam obecnie z panemTerray nad daniem twemu synowi jakiejś wysoce intratnej rangi, przewyższającej o wiele jego zdolności i chęć pracy. Nadto wiedząc, że leży