Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.

śmierć delfina (syna) i delfiny, względnie rychłą śmierć królowej. Mówił o karze Bożej, odbierającej grzesznym istoty najdroższe, najbliższe. Poszedł dalej; nie nazywając pani de Pompadour, napomknął o „miłośnicy, zabranej przez śmierć niemal w kwiecie wieku“. Dał znać temu Burbonowi, który już w latach młodych dręczył się widmem śmierci — że kolej kresu przychodzi na niego!

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Pod wpływem tych gróźb król ustawicznie myślał o tem, że znajduje się w 63-im roku życia, który medycyna ówczesna uznała za wiek krytyczny.
Nadomiar śmierć kosiła ludzi dokoła niego, jakby dając mu znać, że macha symboliczną kosą, w pobliżu jego osoby i dziś, jutro, trafi weń także.
Umarł nagle ulubieniec króla, Sorba, poseł Genui. Wślad za nim poszedł d’Armentières. Opat La Ville — narzędzie zguby Choiseul‘a — przyszedł podziękować królowi za łaskę mianowania go kierownikiem spraw zagranicznych i padł w Jego obecności, rażony apopleksją.
Wreszcie zaszedł wypadek okrutny.
Król pewnego wieczora grał w pikietę z panią Dubarry i starym towarzyszem swoich przyjemności, markizem Chauvelin. Dubarry zauważyła, że Chauvelin wykrzywił usta i przechylił się